Ptakownia

Misiek

Przeglądałem internet i znalazłem bloga, w którym wyciągano autentyczne i zabawne historyjki z udziałem wojskowych Very Happy

Parę ciekawszych cytatów;

"Trafiliśmy na kilka miesięcy do jednostek OC. Dowódca o ksywie "Pomarszczony" był mistrzem języka polskiego. Skrzętnie notowaliśmy co lepsze cytaty. Na powitanie dowiedzieliśmy się, że teraz to poznamy prawdziwy smak służby i że "przydupasów nie będzie w kibini mater i fale sobie Dunaju" (?)"

"Mój sierżant strażnicy WOP, kiedy coś było dla niego nieosiągalne, mówił "Chyba Ci to z Filipin wezmę!" - jak to pięknie pasuje do choroby pana Aleksandra K."

"Brałem udział jako student w szkoleniu oficerskim. Zerwaliśmy się z zajęć. Łapie nas dowódca batalionu i pyta:
- A dokąd to moi kochani?
Na to mój kolega Władek bez namysłu odpowiada:
- Z rozkazu z-cy dowódcy Studium Wojskowego idziemy po asymptotę!
- A czemu aż dwóch?
- Bo to jest długa asymptota!
- To idźcie i szybko wracajcie!"

"Oryginalny tekst naszego PeOwca z liceum:
"Jak w czasie wojny jest epidemia, to jest bardzo niebezpieczne i trzeba przestrzegać higieny przez wysokie C""

"Na szkoleniu OC w zakładzie pracy w latach 80-tych emerytowany pułkownik stwierdził, że jeśli dojdzie do skażenia radioaktywnego krów, to nie ma tragedii, gdyż Rosjanie wynaleźli tak skuteczny środek konserwujący mięso, że po zabiciu krów i odcięciu im głów mięso pozostaje świeże aż do zaniku skażenia promieniotwórczego"

[Dla tych, co nie załapali - po śmierci krążenie zanika, więc wstrzykiwanie czegokolwiek dożylnie nie ma sensu. Niemniej środek konserwujący działający kilkaset lat musiał być naprawdę epokowym osiągnięciem]

"Wypowiedź pana od PO "W obliczu zagrożenia radioaktywnymi odpadami należy pomalować krowy na niebiesko" - absurdalne, ale autentyczne"

Więcej nie chce mi się przepisywać, bo strona ma zabezpieczenie przed kopiowaniem Very Happy

kocham-teatr

za dlugie